Oddawałam książki do biblioteki i wiedziałam, że tym razem nic nowego nie wezmę, bo lista książek czekających na Kindlu jest tak długa, że mam zapas na kilka miesięcy. Wtedy na kupce książek dostrzegłam okładkę ze smutną dziewczynką, którą gdzieś już widziałam, i tytuł "Mama kazała mi chorować'. Miła pani bibliotekarka uprzedzała mnie, że to bardzo smutna książka i lepiej bym wzięła coś weselszego chyba, że lubię takie klimaty. Nie lubię, ale tu zrobiłąm wyjątek, bo już od dawna chciałam ją przeczytać. Wyszłam z biblioteki z książką w torbie.
Julie opowiada o swoim pełnym cierpienia dzieciństwie. Co dziwne, jest już dorosłą kobietą a tak doskonale wszystko pamięta, obrazy stają się żywe, emocje barwne. Niestety, wiele z tych emocji jest złych. Mała dziewczynka, prowadzona przez matkę od lekarza do lekarza, by dowiedzieć się wreszcie 'co z tym dzieckiem jest nie tak'. Każdego normalnego rodzica pozytywne wyniki badań bardzo by ucieszyły, że na szczęście to nie moje dziecko jest chore. Ale nie Sandy, matkę Julie. Jeżeli wyniki były w porządku, wyzywała lekarzy od nieuków i kretynów i zabierała córkę do innego. Doprowadziła nawet do tego, że prawie przeprowadzono zdrowej dziewczynce operację na otwartym sercu!
Niesamowita jest przemiana Julie. Dla mnie to wyglądało tak, jakby musiała narodzić się na nowo, odbudować swój zniekształcony świat, by normalnie w nim funkcjonować, co okazało się bardzo trudnym zadaniem. Wchodzi w związki, które pomagają jej zapomnieć o własnych problemach, bo może skupić się na tych, które ma jej partner. Uczy się racjonalnie odżywiać, oswaja się ze sobą.
Dużo ludzkiego cierpienia jest w tej książce, daje sporo do myślenia. Dla mnie, jako rodzica wskazuje, czego nie powinnam robić jako matka, a czemu poświęcać więcej uwagi. Nie wiem też, skąd autorka czerpała siły do życia po tak trudnym dzieciństwie. Zawsze myślałam że matka, która nie miała lekko jako dziecko, zechce oszczędzić takiego losu swojemu potomstwu, teraz jednak widzę, że nie zawsze tak jest. Są kobiety, które nie pogodziły się z tragediami, które spotkały je jak były małe, nikt im nie pomógł a teraz przez to cierpią ich dzieci. Przykre.